Byłam szokowana tym czego się dowiedziałam. Nasze historie są podobne, a raczej takie same? Nie, to nie możliwe. Po naszej krótkiej a jakże szokującej wymianie zdań wróciłyśmy na zieloną polane, po drodze nie odzywałyśmy się do siebie gdyż każda z nas myślała. Na zielonej polanie zanim się rozeszłyśmy rzuciłam "miłych snów", a Snowy "tobie też". Po tym długo nie mogłam zasnąć, było dobrze po północy kiedy wreszcie mi się udało. Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca. Miałam sen. Tylko nie pamiętałam co w nim było.
Byłam zdziwiona tym co usłyszałam, jej historia była praktycznie identyczna do mojej. - Wiesz co, bo... moja historia jest taka sama... - Co ? - Też jestem w szoku. Po naszej krótkiej a jakże szokującej wymianie zdań wróciłyśmy na zieloną polane, po drodze nie odzywałyśmy się do siebie gdyż każda z nas myślała. Na zielonej polanie zanim się rozeszłyśmy rzuciłam "miłych snów" a Clawdeen "tobie też" Po tym dość długo nie mogłam zasnąć, było dobrze po północy kiedy wreszcie mi się udało. (Clawdeen?)
- Chce ci się słuchać? - zapytałam. - Pewnie. Zamieniam się w słuch. - Jak chcesz... Odkąd pamiętam byłam sama. Nie wiem kim są moi rodzice. - Sama nadałaś sobie imię Clawdeen? Czy miałaś je w głowie. - Nie. Miałam je wyryte na tym wisiorku a zresztą sama zobacz. - Rzeczywiście. - Jesteś pierwszą osobą, której opowiedziałam swoją historię. - Naprawdę? - A jaka jest twoja historia? - spytałam. - Jak nie chcesz opowiadać to zrozumiem. (Snowy?)
Oprowadzałam nową wilczycę po różnych miejscach watahy, opowiadałam przy okazji naszą historię. Raczej jej się niektóre spodobały. Po spacerze, zatrzymaliśmy się.
- Które miejsce najbardziej ci się podoba? - zapytałam
Odpoczywałam na zielonej polanie, wszyscy gdzieś poszli. Więc miałam spokój postanowiłam się chwile zdrzemnąć, nie ukrywałam że byłam zmęczona dzień był dość pracowity. Zanim nawet się położyłam zauważyłam Starunne z jakąś wilczycą. "Nowa" przemknęło mi przez myśl. Na moje nieszczęście/szczęście zauważyła mnie również Starunna. Podeszłam do nich, bo co miałam zrobić. - Snowy to Clawdeen, Clawdeen to Snowy. Skinęłam jej głową na powitanie. Wtedy obok nas pojawił się Carinno. - Starunna choć muszę ci coś pokazać. - Dobrze, Snowy oprowadzisz proszę Clawdeen po terenach. - Tak... ( A co innego miałam powiedzieć ) - Dzięki, no to chodźmy. I poszła za Carinnem. - No ten...po czym już oprowadziła cię Starunna ? zapytałam Clawdeen. - Po niczym. odpowiedziała. - Ahaaaa. I zaczęłam ją oprowadzać, opowiedziałam o terenach to co wiedziałam. Kiedy skończyłam zapytałam się Clawdeen. - A tak w ogóle jaka jest twoja historia ? (Clawdeen?)
Gdy obudziłam się był już ranek. Wstałam i podeszłam i do źródełka, które znajdowało się niedaleko. Napiłam się z niego troszkę wody. Chwilę później wybrałam się na polowanie. Upolowałam 3 króliki i 2 jelenie. Gdy się posiliłam poszłam się przejść i poszukać innych wilków. Niedawno widziałam jednego, ale nie pobiegłam za nim. Pewnie dlatego, że niezbyt lubię towarzystwo, ale z drugiej strony czułam odrobinę samotna. Rodzina porzuciła mnie jak byłam jeszcze szczeniakiem, więc musiałam sobie radzić całkiem sama. Jedyną rzeczą, którą mi pozostawili był wisiorek z moim imieniem. Spacerowałam jeszcze przez jakiś czas, gdy nagle zobaczyłam wilczycę. Stałyśmy trochę w milczeniu patrząc sobie w oczy. - Cześć. Jestem Starunna. - powiedziała. - Clawdeen. - Szukasz watahy? - Może. - Bo wiesz mam watahę i są wolne miejsca, jak byś chciała to możesz dołączyć. - Czemu nie. Dołączę. - To świetnie ! Chodź za mną to cię oprowadzę. - Dobra